Wystawa rysunku satyrycznego Henryka Cebuli
W restauracji „Przy kładce” w Przemyślu została otwarta wystawa rysunku satyrycznego Henryka Cebuli. Otwarcie poprowadził były dyrektor Muzeum Kamienica Orsettich Jarosław Orłowski, który przypomniał dokonania twórcze bohatera wieczoru, a są naprawdę imponujące. Zdobył ok 120 nagród i wyróżnień w konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych.
Henryk Cebula ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu, a od ponad 30 lat jest pedagogiem w Zespole Szkół Plastycznych w Jarosławiu. Zorganizował ponad 100 wystaw indywidualnych, brał udział w ponad 1000 wystawach zbiorowych w kraju i na świecie. Wystawiał w Azji, obu Amerykach, Australii oraz wszystkich krajach Europy. Nie ma osoby, która choć raz nie zetknęła by się z jego rysunkiem satyrycznym. Oprócz wielu wystaw, prowadził stałe rubryki „Cebula przyprawia życie” i „Cebula z pogranicza” w regionalnej prasie podkarpackiej.
Zaproszenie od właściciela Restauracji ,,Przy kładce” Jana Marii Witkiewicza przyjął z przyjemnością, gdyż spodobał mu się pomysł ze względu na piętnastoletnie tradycje „Piranii” – galerii, która zawsze gościła w jakimś lokalu w Jarosławiu, a przez jakiś czas także w Rzeszowie i Sieniawie. Rysownik wspomniał o tym, że być może „Pirania” znowu ożyje niebawem.
Pokazywane rysunki pochodzą z różnego czasu. Wszystkie powstały przy pomocy piórka i tuszu. Rysownik mówił, że nie używa komputera do tworzenia, choć niektórzy namawiają go, by w ten sposób ułatwił sobie pracę i zaoszczędził czas. Henryk Cebula unika dodawania tekstu do swojego rysunku satyrycznego i to odróżnia jego satyrę od żartu. Prace, które można oglądać w „Przy kładce” komentują wiele faktów z polskiej i międzynarodowej rzeczywistości.
W otwarciu wystawy, które odbyło się w sobotę 10 marca, uczestniczyła liczna grupa młodzieży z Zespołu Szkół Plastycznych im. Stanisława Wyspiańskiego w Jarosławiu. Podczas wernisażu jedna z prac została przekazana właścicielowi, druga trafiła do… najlżejszej kobiety. Oceny dokonali Henryk Cebula wraz z Jarosławem Orłowskim.
zdjęcia : Hubert Lewkowicz